Rozmiar: 25397 bajtów
Strona główna O firmie Książki Kontakt


Łączy nas wosk


Ten batik zrobiony był w Polsce? Nie, to niemożliwe, aby taką tkaninę wykonał ktoś poza Indonezją…..na pewno był zrobiony u nas… chociaż, rzeczywiście, te motywy są trochę inne… ale może to jakaś pracownia na zachodniej Jawie wykonuje takie batiki?

Siedzimy na niskich stołeczkach w warsztacie batiku w Pekalongan na północy Jawy. W powietrzu unoszą się opary gorącego wosku, wolno topiącego się w naczyniach podgrzewanych węglem drzewnym. Z radia sączy się dostojna muzyka gamelanu. Dookoła nas kilkanaście kobiet nisko pochylonych nad tkaninami rysuje woskiem precyzyjne wzory. Wykonywanie batików to długa tradycja w tej rodzinie. Pracownia Oey Soe Tjoen działa od ponad stu lat, istniała już nawet wtedy, gdy na Jawie prowadzili badania naukowcy krakowscy: Marian Raciborski i Michał Siedlecki. Moja rozmówczyni ma do czynienia z batikiem od dziecka, należy do czwartego pokolenia, które zajmuje się wykonywaniem tych tkanin. Zna się na tkaninach, słyszała też o Polsce (to kraj tego odważnego robotnika z wąsami), ale nie potrafię jej przekonać, że fotografie, które jej pokazuję, przedstawiają batiki polskie, wykonane w Krakowie tuż po pierwszej wojnie światowej.

Te wzory były naprawde świetnie rysowane woskiem – stwierdza. A ile tu kolorów! I wszystkie to były roślinne barwniki? Ja stosuję już tylko chemiczne – konstatuje z zadumą.

Istotnie, niewiele osób, nawet w Polsce, słyszało o niezwykłym spotkaniu sztuki jawajskiej i polskiej, jakie nastąpiło w początkach XX w. w Krakowie, za pośrednictwem techniki barwienia tkanin z zastosowaniem rezerważu z wosku, zwanej batik. Choć Polska była jednym z wielu krajów Europy, które ponad sto lat temu uległy fascynacji jawajską metodą dekorowania tkanin, to właśnie u nas artyści skupieni w stowarzyszeniu Warsztaty Krakowskie, w latach 1913-1926 osiągnęli szczególnie ciekawe rezultaty w zakresie twórczej adaptacji tej techniki.

Wraz z techniką i zasadami technologii barwienia, do polskiej sztuki dekoracyjnej przeniknęły ornamenty i zestawy kolorystyczne zaczerpnięte z tkanin indonezyjskich, w wyniku czego powstał swoisty styl dekoracyjny, często określany jako jawajsko-krakowski. W latach dwudziestych polskie batiki cieszyły się wielką popularnością, odnosząc sukcesy na wielu międzynarodowych wystawach, ale w późniejszych latach technika ta uległa prawie całkowitemu zapomnieniu. Dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych XX w., w wyniku działalności Akademii Łucznica koło Garwolina, nastąpił renesans tej techniki, którą dziś, jako dziedzinę malarstwa na tkaninie, uprawia kilkudziesięciu polskich artystów.

Na trop polskich batików naprowadziła mnie Irena Huml, profesor Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, jeden z najwybitniejszych znawców współczesnej tkaniny polskiej. Moja początkowa reakcja przypominała opisane powyżej zachowanie właścicielki pracowni na Jawie: znałam batiki jawajskie, ale nie mogłam uwierzyć w istnienie batików wykonywanych w Polsce.

To chyba jakaś pomyłka – pomyślałam. Trudno jednak było podważać autorytet profesor Huml, która świetnie zna polską tkaninę XX w., a na temat Warsztatów Krakowskich, w których powstały najciekawsze polskie batiki, napisała pracę doktorską. Zaintrygowana otrzymaną informacją wybrałam się do Krakowa i po wizycie w Muzeum Narodowym, które posiada największą w kraju kolekcję polskich batików, oczarowana niezwykłą estetyką tych tkanin, postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej o ich powstaniu. Nie wiedziałam, że zdarzenie to doprowadzi do moich wieloletnich badań na temat percepcji sztuki jawajskiej w Europie, że spowoduje wielokrotne odwiedziny ojczyzny batiku, podczas których poznam pracownie wykonujące te tkaniny, wiejskie rynki, które sprzedają batiki, oraz że będę zapraszana do pałaców sułtanów jawajskich, aby obserwować ceremonie i rytuały, na ogół rzadko dostępne dla cudzoziemców. Jak również, że odwiedzę kilkadziesiąt muzeów europejskich, poznając przykłady adaptacji tej techniki w innych krajach, oraz że spędzę setki godzin w bibliotekach, aby w starych czasopismach szukać ulotnych wspomnień o batikowanych tkaninach…

Poza profesor Ireną Huml, która od początku okazywała mi wielką pomoc i zachęcała do prowadzenia tych badań, będąc promotorem mojej pracy doktorskiej na temat oddziaływań batiku jawajskiego na sztukę Europy, miałam niezwykłe szczęście spotkać Rudolfa Smenda z Kolonii, znakomitego znawcę indonezyjskich tkanin, którego pasja doprowadziła do powstania największej w Europie prywatnej kolekcji batików, liczącej około dwóch tysięcy tkanin.
Moja współpraca z Rudolfem zaowocowała kilkoma wystawami oraz publikacjami. Również i tym razem, dla celów tej książki, ten znakomity kolekcjoner udostępnił mi swój zbiór, w którym szczególnie cenna jest przedstawiona tu grupa batików z dworu sułtana w Yogyakarcie oraz batikowane tkaniny z XIX-wiecznych eurazjatyckich warsztatów na północnym wybrzeżu Jawy.

Serdeczne podziękowania chcę również złożyć mojej rodzinie – zarówno w Polsce, jak i w Australii, która od wielu lat okazuje mi niezwykłą pomoc w realizowaniu mojej pasji oraz, niezależnie od swoich chęci, stała się ekspertem w dziedzinie batikowanych tkanin.

Malarstwo woskiem wymaga wielkiej wyobraźni, precyzji i cierpliwości. Technika ta nie uznaje poprawek. Nanoszenie gorącego płynnego wosku na tkaninę oraz wielokrotne kąpiele barwiące, podczas których skorupa wosku pęka, tworząc sieć delikatnych żyłek jak najcieńsza pajęczyna, łączą w sobie celowość zdarzeń i przypadkowość losu. Końcowy efekt może okazać się nieoczekiwanym zwycięstwem, lecz i klęską. Batik jest wyzwaniem. Emocje, napięcia, rytuał i urok tej techniki połączyły artystów na Jawie i w Polsce.

Maria Wrońska-Friend




Copyright by GONDWANA